środa, 24 kwietnia 2013

zabawa za 3 złote

przedwczoraj Dzień Ziemi
wczoraj Dzień Książki
robimy różne rzeczy fajne, a ja nie mam kompletnie czasu, aby z Wami się tym podzielić... może będzie chociaż okazja, żeby pokazać Wam wytwory naszej pracy oraz pomoce, które przygotowałam do ćwiczeń i zabawach - postaram się!

dzisiaj natomiast będzie o...pierdołach ;-)
bywacie czasem z dzieciakami w sklepikach z tych o nazwach 1001 drobiazgów lub Wszystko za 1 albo 2 czy 5 złotych...?
my odwiedzamy, a jakże! nawet mamy ulubione takie swoje sklepiki, gdzie nas już dobrze znają ;-)
tam tez kupiłam sprężynkę do zabawy w zbieranie kwiatów i kiedyś zanabyliśmy komplet piankowych puzzli literek i cyferek... oj wiele można tam cudów znaleźć - zaglądajcie czasem, jak macie okazję, bo można tam znaleźc inspirację, naprawdę :-)

dzisiaj Wam pokaże kilka 'nabytków' z takich sklepów z rzeczami za grosze oraz jedną zabawę, którą wymyśliłam do przedmiotu zakupionego w takim sklepie...

1. drewniane klocki na planszy - cieńkie, kolorowe drewniane klocki, które są zabawą na twórcze tworzenie obrazków (to łatwe) albo przestrzennych konstrukcji (to juz trudne!) ale największa zabawa jest przy tym, aby klocki ułożyć na planszy tak, aby wszystkie się zmieściły - no mówię Wam... mega łamigłówka do ułożenia :-)
a koszt...? 3,60 zł ;-)






2. planszówka turystyczna "drabiny i węże" - gry chyba przedstawiać nikomu nie trzeba prawda...? jedna z najbardziej znanych i popularnych dla dzieci gier planszowych... a ta jest fajna bo jest mała, ma planszę magnetyczną, a pionki są maleńkimi magnesikami, a kostka jest tak malusia - a nie wiem jak Wasze dzieci, ale moje uwielbiają wszelkie małe maleństwa ;-)
koszt - 5,50 zł




w tych sklepach z drobiazgami za grosze mamy jeszcze z gier: bierki, pchełki, talie kart klasyczną, kości... sporo można znaleźć też bardziej edukacyjnych czy złożonych gier - ale jak wiadomo, te sklepy działają na zasadzie "do wyczerpania zapasów" ;-)

3. chwytak - to jest coś, czego wcale nie miałam ochoty kupować :D ale że Dziabong kupił sobie za całe 0,50 zł pistolet na rzutki z przyssawką (pistoletu już nie ma, rozwalił się, ale lotki są zostały :P) to i Dzidziong coś bardzo chciał i...i sobie znalazł właśnie TO

początkowo byłam wściekła na samą siebie, że mu to kupiłam - używał tego, jako łopaty bardziej, niż jako chwytaka, co w konsekwencji sprawiło, że coś tam pękło i...już miałam to wyrzucić, kiedy nadszedł z odsieczą Tatong i...no i naprawił na tyle, że chwytak chwyta choć działa nieco oporniej niż zaraz po kupnie - ale działa!

i tu się zrodził pomysł na zabawę...taką zabawę, która dodatkowo trenuję motorykę małą, koordynację wzrokowo-ruchową oraz koncentrację uwagi... bazowałam na zawodzie palentologa, który poszukuje gniazd ze skamieniałymi jajami dinozaurów - idea Dziabongowi baaardzo się spodobała! i z zacięciem i skupieniem oraz delikatnością pełną podnosił jaja z podłogi
jajami były spięte zszywkami pocięte rolki po papierze toaletowym ;-)

zabawa przednia, zatem polecam! jeśli nie macie chwytaka, można jaja podnosić na wędkę z haczykiem czy agrafką ;-)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz