niedziela, 4 maja 2014

jestem zachadzona

zniknęłam z blogosfery na 6 długich tygodni...
niestety ten okres objął terminy publikacji 5 warsztatów z dwóch projektów, w których bierzemy udział....
ale powiem krótko podpierając się powiedzonkiem Galów tj. Asterix czy Obelix: niebo zwaliło mi się na głowę!

a po nocy przychodzi dzień,
a po burzy spokój...


jeszcze potrzebuję trochę czasu by wyjść na prostą, ale już czuję się dużo lepiej!

dziękuję tym, którzy odwiedzali i martwili się i pytali o to, co się dzieje
przepraszam tych, którzy odwiedzali i rozczarowywali się brakiem postów

oby wiosna rozkwitła w naszych duszach i ciałach - ja czekam na nią i wiem, że nadejdzie :)
całuję,
mamong - lekko nie-strong, a wręcz słabong mamong

piątek, 21 marca 2014

W 7 bajek dookoła świata - Antarktyda

no to ruuuuszamy w nasza wielka podróż - ależ fajowsko!
ruszacie z nami?! zapraszamy!!!

do podróży wiele nie trzeba... chociaż u nas okazało się TEGO bardzo dużo
czego TEGO...?
a no książek :-)

nasza podróż rozpoczynamy od Antarktydy...
hmmm... trudno o rdzenną opowieść (bajkę, baśń, legendę) z tego kontynentu - wszak prócz pingwinów cesarskich i kilku innych zwierzaków-twardzieli nie uświadczy się tam innych istot
no... teraz ludzie tam są - ale tylko terminowo (badacze, naukowcy, podróżnicy) - a tak to lód...lód...lód...

zaczęliśmy zatem od przypomnienia sobie kontynentu jako takiego
już kiedyś pracowaliśmy z Antarktydą - zerknijcie TUTAJ



teraz zaczęliśmy filmowo - polecamy baaaardzo, bo my uwielbiamy "Marsz Pingwinów"
w polskiej wersji lektorem jest Marek Konrad - idealnie :-)


na podstawie filmu stworzyliśmy grę - prototyp został u Babci, a my zrobiliśmy nową wersję - oczywiście gra nosi nazwę marsz pingwinów i polega na przemieszczaniu pingwina i pingwinicy z nad oceanu pod lęgowisko na lądzie (pod górami) i z powrotem - wedle ich odwiecznego marszu :-)

potrzebne są pionki - pingwinki wycięte z rolki po papierze toaletowym (dwa pingwinki z jednej rolki) pomalowane
i pomimo, że samce od samic pingwina cesarskiego się specjalnie nie różnią upierzeniem, to u nas samce mają żółte paski po bokach, a samice nie mają

potrzebne są też ryby - które samica będzie łowić, aby przynieść je do lęgowiska i nakarmić nimi małego pingwinka

jest i plansza...

i dwa zagrożenia dla naszych pingwinów:
1. lampart morski - który może zjeść samicę przy połowach zimowych w oceanie (gdy wyrzuci się 6 oczek na kostce)

2. drapieżny ptak - który może zjeść pisklątko pingwinie...

no to gramy!
najpierw idzie samiec, potem idzie samica - z oceanu do lęgowiska pod górami, gdzie łącza się w parę odśpiewując pieśń i/lub wykonując swój taniec i...składają jajo! (taniec i śpiew to w wykonaniu graczy, a jajo to takie z pudełeczko z czekoladki jajkowej)



potem samica rusza z powrotem do oceanu, aby najeść się do syta rybami w czasie zimy i by przynieść je dla pisklątka...a samiec zostaje z jajkiem w lęgowisku
samica musi uważać na lamparta morskiego!!! jak już do oceanu rzuca kością, jak wypadnie 6 to... lampart ma co jeść, niestety... a jak inne pole wypadnie z kości - to tyle ryb zabiera ze sobą pingwinka ile jest na tym polu oczek i wraca na lęgowisko!
 



gdy samica dotrze do lęgowiska przybywa drapieżny ptak... jeśli na kostce wypadnie 6 - to niestety młody pingwinek zostaje zjedzony... każde inne oczko nie zagraża naszej rodzince! i mogą oni wspólnie wracać na letni połów ryb nad oceanem - nam się udało :)


pokaże Wam książki, które czytaliśmy (jednej nie ma na zdjęciu - Bajki z bieguna)



w naszym poście chcemy przedstawić Wam tylko tę, którą wybrały dzieciongi - czyli "Pingwin Pik wyrusza w świat spod bieguna" Krystyny Korewickiej
to pierwsza książeczka z całej serii, opisującej rymowaną historyjkę o podróży Pingwina As Pika z Antarktydy po różnych stronach świata - cykl książek wprost wymarzony dla naszego projektu!!!

zatem jak mamy bohatera naszego podróży bajkowej... to musimy sobie takiego sprawić namacalnego pingwinka! i od razu też dla niego mapę - zabraliśmy się do pracy plastycznej!

pingwinek nasz to pomalowana pięciolitrowa butelka PET :)

a mapa pomalowana...no po antakrtycznemu - czyli kostkami lodu :)





no i nastał czas na zabawę!
a czym można się nieograniczenie bawić na Antarktydzie...? ŚNIEGIEM! :)
ale skąd wziąć śnieg, jak za oknem wiosna...?
można wyskrobać szron z zamrażarki - ale jest nie trwały i ostry... 
ale może by tak zrobić sztuczny...?

próbowaliśmy zrobić taki chemiczny - inspirując się filmikami z YT

dzięki...polimerowemu granulatowi z pieluszek jednorazowych :-)

ale... niestety nasze pieluchy jakie mieliśmy w domu nie miały tego żeliku - ale jeśli Wy takie macie, to spróbujcie! wystarczy zalać wodą :)

zatem spróbowaliśmy inaczej - pianka do golenia (duża, najtańsza ;P) i 0,5 kg mąki ziemniaczanej

i to był czaaaad!!!
zabawa trwa już 3 dni, a ze śniegiem nic się nie dzieje!






zapraszamy już 16 kwietnia - od tego dnia co tydzień na moim i poniższych blogach będą kolejne stacje naszej bajkowej podróży - zapraszam!!!