wtorek, 30 kwietnia 2013

owocowe puzzle

pomysł podpowiedział mi mój Tatuś, który w weekend odwiedził mnie i dzieciongi :-)
jest tak łatwy w swej prostocie, a intrygujący w swej oryginalności, że długo nie czekaliśmy i wypróbowaliśmy :)
potrzebne są owoce - najlepiej twarde, jakieś jabłka, gruszki... fajnie by było gdyby miały różne kolory skórek i były różnej wielkości...
my mieliśmy jabłka wielokolorowe ;-) ale za to ewidentnie jedno było większe, a drugie mniejsze!

pokroiłam każde jabłko na ćwiartki, wrzuciłam je do miski, a dzieciongom dałam po talerzyku i gumeczce - ich zadaniem było odnaleźć pasujące cząstki jabłka, ułożyć z nich owoc i założyć na niego gumkę, by się nie rozpadał :-)

genialne, co nie :-) ?







poniedziałek, 29 kwietnia 2013

pada, pada, kapu, kap - Dobry Start!

dawno nie pisalam o zajątkach z Metody Dobrego Startu - zatem dzisiaj tak tematycznie...bo pogoda sie nieco zepsula i zamiast swiecic slonce, to swieca nam chmury na niebie...i jeszcze z nich pada deszcz...ech...

dlatego dzisiaj na tapecie pioseneczka na melodie "Panie Janie" o takim tekscie:
Pada deszczyk, pada deszczyk
kapu, kap, kapu, kap
A niech sobie pada, a niech sobie pada
kapu, kap, kapu, kap


i zaczynamy od śpiewania, potem grania i śpiewania, następnie tańczenia i śpiewania - znowu wykorzystalismy do grania niezmeczone pokrywki garnkowe i łyżki :)

potem były zabawy w kropelki deszczu, troche z chusta animacyjna i pileczkami... nie ma zdjec, bo nie bylo tez jak zrobic ;-)

i pozniej poznawanie wzoru graficznego - najpierw trenowanie paluchem po śladzie w rytm piosenki:


następnie różne fakturki do dotykania i podśpiewywania - tym razem użyłam filcu grubego, sznurka parcianego, białej pianki pcv i folii bąbelkowej




następnie odbył się trening rysowania paluchem oraz mazakiem pionowo - przy ścianie na zalaminowanym wzorze:

potem pisanie w powietrzu i na plecach brata - oczywiscie ciagle spiewajac piosenke "Pada deszczyk" i popatrujac wzor!

nastepnie rysowanie po sladzie wzoru stopą:

i na podlodze cala noga tez rysowalismy:

i nadeszla chwila zabawy z maką - ulubione :D
zatem było troche zabawy mąką, ale też pisanie paluchem ze wzoru i pisanie ze wzoru kredką:



i juz na prawie koniec dostali dzieciongi swoje wzory, aby po sladzie napisac wzór i pozniej z pamieci na czystej kartce go napisac:


a tu w gratisie Dziabong narysowal mi wielblada :D
potem dorysowal mu jeszcze palme i maple z bananem i gekona... :-)
ale dla Was dzisiaj tylko wielblad :D


jeszcze w ramach podsumowania - Bon Depart czy polska werskja Metody Dobrego Startu u podstaw ma wlasnie wzory graficzne, ktorych stopien trudnosci podnosi sie wraz z kolejnymi zajeciami
ja podeszlam troche do tego niemetodycznie, gdyz pada deszczyk wprowadzilam dopiero teraz, a jest to jeden z poczaktowych wzorow(!)
co ciekawe, duza trudnosc sprawil on dzieciongom...
ten wzor to 8 krótkich kreseczek - odpowiada on rytmowi jednej frazy z piosenki "Panie Janie", ale zeby trzymac sie tematyki wzoru, to zmienia sie tekst na 'deszczowa piosenke' ;-)

w najblizszych dniach dorzuce Wam zalegle dwa scenariusze mini zajatek Bon Depart (wszedzie jest ta sama procedura, jedynie wzor i piosenka sie zmienia oraz cwiczenie fizyczne - tutaj bylo udawanie kropelek deszczu, ktore opadaja, tworza kaluze, potem paruja do chmurek i znow padaja, potem wpadaja do kanalizacji i leca w kranie i do rur i oczyszczalni sciekow, itd...itp... ;-) fajna zabawa dramowa nam wyszla - polecam!)

domy

zabawa w dom - prozaika :)

prezentuje Wam dzisiaj patenty Tatongowe i lekki konflikt lub rywalizacje dzieciongow ;-)

pierwszy byl dom z krzesel i przescieradla z gumka:


no, ale jak pisalam wyzej - nastapil lekki kryzys i okazalo sie, ze domek miedzykrzeslowo-przescieradlodachowy jest za maly na ich dwoje...

zatem powstal drugi - tym razem materaco-dachowy


no i na sam koniec, okazało się, że domek materacowy jest jednak lepszy - ma chyba wyższe walory z lepszych jakościowo ścian i dachu, albo nie wiem co jeszcze... generalnie dobrze, ze materace są dwa i że Dziabong i Dzidziong nie maja problemu w tym, aby być sąsiadami :D


Dzien Ziemi


tydzien temu był Dzień Ziemi, ale dopiero teraz moge Wam napisac co robilismy, bo wczoraj odbyl sie Dzien Ziemi w Warszawie - no i my tam bylismy!

przez caly tydzien dzieciongi zbieraly plastikowe opakowania po wodzie, aby w niedziele moc wymienic je na kwiatka - i przyszedl ten dzien, ze wybralismy sie na recyklingowa zbiorke...ale najpierw gnietlismy butelki w domu o tak:

potem zapakowalismy w siatki butelki, i ruszylismy:

mimo, ze pogoda nie napawała optymizmem to dzielnie dotarlismy na miejsce - Dziabong i Dzidizong z siatą pełną plastikowych butelek, a ja w torbie taszczylam elektroodpady - i jakze smutno nam bylo, kiedy okazalo sie, ze za butelki nie dostana dzieciongi roslinek...a mieli wymieniac, bu...

ale za starego laptopa dali nam :D
slicznego bratka!

padał deszcz, było sporo błota i niespecjalnie ciepła aura - zatem zdjęć więcej nie będzie, bo było szaro i buro - chociaz nie ponuro!
bo impreza całkiem fajna!
dzieciongi sie obłowiły w liczne nagrody, nawet mi sie udalo wygrac drugą roślinkę ;-P

jak przyjechalismy do domu, to roslinki posadzilismy... mielismy dwa bratki nasze, dodalismy te z Dnia Ziemii i przesadzilismy do jednej skrzynki, a w druga posialismy aksamitki... bylo juz ciemno, wiec zdjecia kiepskie, ale jak bedzie ladna pogoda i wzejda nam kwiatuszki to dorzuce zdjecie :)


natomiast w sam Dzień Ziemi, tj.22 kwietnia, robilismy muffiny inspirowane ta instrukcja krążąca po sieci...


fajne, co nie...?
też mi sie spodobaly, ale... nam takie fajne nie wyszly - chociaz przez upieczeniem wygladaly rownie fajnie jak te na intstrukcji zawarte
jednak po upieczeniu stracily kolor, wiec zdjec nie bedzie.. :/
ale w smaku byly fajne :-)

przy okazji Dnia Ziemii trenowalismy intensywnie wiedze kosmiczna - o lądach i wodach... kuli ziemnskiej... storzylam dla dzieciongow pomoce do zadan montessorianskich, ale o tym - to wiecej opisze w innym poscie :)

środa, 24 kwietnia 2013

zabawa za 3 złote

przedwczoraj Dzień Ziemi
wczoraj Dzień Książki
robimy różne rzeczy fajne, a ja nie mam kompletnie czasu, aby z Wami się tym podzielić... może będzie chociaż okazja, żeby pokazać Wam wytwory naszej pracy oraz pomoce, które przygotowałam do ćwiczeń i zabawach - postaram się!

dzisiaj natomiast będzie o...pierdołach ;-)
bywacie czasem z dzieciakami w sklepikach z tych o nazwach 1001 drobiazgów lub Wszystko za 1 albo 2 czy 5 złotych...?
my odwiedzamy, a jakże! nawet mamy ulubione takie swoje sklepiki, gdzie nas już dobrze znają ;-)
tam tez kupiłam sprężynkę do zabawy w zbieranie kwiatów i kiedyś zanabyliśmy komplet piankowych puzzli literek i cyferek... oj wiele można tam cudów znaleźć - zaglądajcie czasem, jak macie okazję, bo można tam znaleźc inspirację, naprawdę :-)

dzisiaj Wam pokaże kilka 'nabytków' z takich sklepów z rzeczami za grosze oraz jedną zabawę, którą wymyśliłam do przedmiotu zakupionego w takim sklepie...

1. drewniane klocki na planszy - cieńkie, kolorowe drewniane klocki, które są zabawą na twórcze tworzenie obrazków (to łatwe) albo przestrzennych konstrukcji (to juz trudne!) ale największa zabawa jest przy tym, aby klocki ułożyć na planszy tak, aby wszystkie się zmieściły - no mówię Wam... mega łamigłówka do ułożenia :-)
a koszt...? 3,60 zł ;-)






2. planszówka turystyczna "drabiny i węże" - gry chyba przedstawiać nikomu nie trzeba prawda...? jedna z najbardziej znanych i popularnych dla dzieci gier planszowych... a ta jest fajna bo jest mała, ma planszę magnetyczną, a pionki są maleńkimi magnesikami, a kostka jest tak malusia - a nie wiem jak Wasze dzieci, ale moje uwielbiają wszelkie małe maleństwa ;-)
koszt - 5,50 zł




w tych sklepach z drobiazgami za grosze mamy jeszcze z gier: bierki, pchełki, talie kart klasyczną, kości... sporo można znaleźć też bardziej edukacyjnych czy złożonych gier - ale jak wiadomo, te sklepy działają na zasadzie "do wyczerpania zapasów" ;-)

3. chwytak - to jest coś, czego wcale nie miałam ochoty kupować :D ale że Dziabong kupił sobie za całe 0,50 zł pistolet na rzutki z przyssawką (pistoletu już nie ma, rozwalił się, ale lotki są zostały :P) to i Dzidziong coś bardzo chciał i...i sobie znalazł właśnie TO

początkowo byłam wściekła na samą siebie, że mu to kupiłam - używał tego, jako łopaty bardziej, niż jako chwytaka, co w konsekwencji sprawiło, że coś tam pękło i...już miałam to wyrzucić, kiedy nadszedł z odsieczą Tatong i...no i naprawił na tyle, że chwytak chwyta choć działa nieco oporniej niż zaraz po kupnie - ale działa!

i tu się zrodził pomysł na zabawę...taką zabawę, która dodatkowo trenuję motorykę małą, koordynację wzrokowo-ruchową oraz koncentrację uwagi... bazowałam na zawodzie palentologa, który poszukuje gniazd ze skamieniałymi jajami dinozaurów - idea Dziabongowi baaardzo się spodobała! i z zacięciem i skupieniem oraz delikatnością pełną podnosił jaja z podłogi
jajami były spięte zszywkami pocięte rolki po papierze toaletowym ;-)

zabawa przednia, zatem polecam! jeśli nie macie chwytaka, można jaja podnosić na wędkę z haczykiem czy agrafką ;-)