niedziela, 23 czerwca 2013

pistacjowy tata

Dzień Ojca!
to świetna okazja dla zabaw i zadań dla dzieci, których efektem może być upominek dla Tatusia :)

ostatnimi czasy regularnie chodzimy do ZOO - o tym niebawem napiszę w jakim celu ;) - i tak się złożyło, że w ten weekend z okazji święta Wszystkich Tatusiów swój namiot z atrakcjami rozbił producent ciastek Oreo (to żadna reklama z mej strony, bo nikt mi za to nie płaci! ale cenie ich za to, że obrali sobie właśnie to święto, które w porównaniu z Dniem Matki, jest nader często pomijane...)
w namiocie tym przygotowaliśmy dla Tatonga laurki, dostaliśmy przypinki z napisem "TATO JEST SUPER", a na koniec zrobiły sobie dzieciongi zdjęcie dla Tatonga



ale wiadomo...mamong jak to mamong miała pomysł na prezent dla Tatonga już wcześniej ;-)
w tym celu najpierw mieliśmy miłe chwile z moimi najulubieńszymi orzeszkami, tj.pistacjami!
te miłe chwile to była...konsumpcja tychże pistacji ;P
i w ten sposób uzyskaliśmy takie o to łupinki - swoja droga, samo łupanie pistacji to extra trening dla małych paluszków :)

potem przygotowaliśmy sobie resztę potrzebnych materiałów: nożyczki, tekturowe pudelko, klej typu vikol lub magik no i jakis dlugopis i kubeczek...caly instruktaz w foto-relacji jest na bank zrozumialy :)







i mimo, że wiem, że kwiatki nie wyglądają jak te TUTAJ, ale są naprawdę cudne!
biały klej po wyschnięciu już się tak nie odznacza, jak widać to jeszcze na fotkach...
a koszyczków zrobiliśmy dwa, bo takie szczęście dziś nas spotkało, że i mój Tatuś był u nas :-)


zatem Tatusiowie przyjmijcie życzenia zdrowia, szczęścia, poczucia spełnienia i rozpierającej dumy - buziaki!



środa, 5 czerwca 2013

mole książkowe

duzo pracy, a tak czasu malo...
chciałabym się z Wami podzielić naszymi róznymi zabawami i aktywnościami, ale sporo z nich  sie przeterminowała - wiec moze jakis zbiorczy post z "po dacie waznosci do spozycia" sie ukaze ;-)

a teraz o czyms przyjemnym, baaardzo przyjemnym, ale wymagajacym pewnego treningu, na zasadzie: czym skorupka za mlodu nasiaknie, tym na starosc traci ;-)
chodzi o CZYTANIE!

powiem Wam, ze nie jestem wielką fanka czytania - wole inne rozrywki, albo formy relaksu...
jednak trafiły mi się w domu dwa mole książkowe, które uwielbiają książki i książeczki :-)


jakiś czas temu zaczęłam regularnie czytać dzieciongom klasyczne pozycje z literatury dziecięcej - wspominałam o Kubusiu Puchatku

potem tata wypożyczył w bibliotece z Dziabongiem "Mikołajka" i...niestety no, ale szczerze poczułam się mocno rozczarowana, gdyż to nie ejst lektura dla 3 i 5 latka... w książeczce niewielkich rozmiarów niemalże przy każdym otwarciu napotykamy się na "kretynów", "idiotów", "bęcwałów" i "bałwanów", a "fanga w nos" jest tu odpowiedzią na wiele pytań i rozwiązaniem wielu problemów... no i dowcip historyjek, który zawarty jest w ostatnich kilku zdaniach każde osobnej historii, co odpowiada jednemu rozdziałowi, jest na tyle subtelny i wymagajacy jednak myślenia pewnymi operacjami, jakimi moje dzieci jeszcze nie władają :-)

całkiem niedługi czas temu sięgnęlismy po "Dzieci z Bullerbyn" - i wciągnęło nas na maksa!

w książce tej jest wątek o tym, że główna bohaterka - Lisa kolekcjonuje zakładki do książek... i tak sie zrodził pomysł - pomysł i wykonanie moje i Dziabonga, zobaczcie  fotorelację :)

Dziabong rysuje ilustracje do lektur...

Mamong drukuje wybrane przez Dziabonga obrazki z ksiazek i podpisy

ilustracje dziabongowe: pszczoły i baryłka z miodem, Mikołajek z teczką i krawatem, oraz trzy zagrody  w Bullerbyn

teraz laminujemy...


...dziurkujemy dookoła...

...przeplatamy sznureczkiem...
i tak wygladaja nasze zakładki!
 ale, że z Dziabongiem dużo rozmawialiśmy o naszych zakładkach to postanowiliśmy, że zrobimy kolekcje Moli Książkowych :-)
zatem...o to nasze Mole poznajcie:

to akurat wytwór mych rąk ;-)

mole i widok na okładki po stronie rysowanej...

mole i widok zakładki po stronie drukowanej...

a tak się prezentują w książce :-)

i od środka :)

zachęcam do czytania z dziećmi i do korzystania z bibliotek - WARTO!!!