niedziela, 9 lutego 2014

zapałki w rękach dzieci

ponoć równa się to z wszczęciem pożaru

jednak przyznam Wam szczerze się do czegoś - z premedytacją daję moim dzieciom pudełka z zapałkami do różnych zadań, zabaw i ćwiczeń (zadania z życia codziennego w metodyce Montessori zakładają obcowanie z przedmiotami potencjalnie będące niebezpiecznymi dla dzieci - ale jednak użytecznymi w prozaice dnia, jak np. żelazko, zapałki...)


ZAPAŁKI DAJĘ DZIECIONGOM TYLKO I WYŁĄCZNIE POD OBECNOŚĆ MOJĄ LUB INNEGO DOROSŁEGO!!!

i myślę, że w tym leży sedno problemu
tzn. zapałki + dzieci - dorośli = ryzyko pożaru

nie mniej jednak dzisiaj będzie właśnie o zapałkach...a my wiele z nimi robimy!
co prawda jeszcze przed nami zabawy w układanie poprawnych równań matematycznych z zapałek, ale, ale, ale... i tak się dużo dzieje - a pewno namiastkę wrzucam poniżej!

odpalenie zapałki poprzez potarcie jej o brzeg pudełka to nie lada sztuka!
dodatkowo to świetny trening chwytu pęsetowego i chwytu kluczowego





jak już mieliśmy zapaloną świeczkę to takie małe ćwiczenie logopedyczne - dmuchanie na płomień w taki sposób, aby nie zgasł
płomień ma tańczyć ;-)


potem parowanie - zapałki wypalone w jednym rzędzie i do nich dokładanie po jednej z siarką i ułożenie ich w drugim rzędzie





następnie układanie z zapałek studni i pagody
różnica między studnią a pagodą jest taka, że w studni kolejne poziomy z zapałek (patyczków) układa się w tej samej linii, przez co powstaje nam prostopadłościan, natomiast w pagodzie układa się kolejne poziomy coraz bliżej środka, dzięki czemu możemy stworzyć ostrosłup (gdybyśmy oczywiście skracali nasze zapałki na odpowiednią długość to wyszło by to jeszcze bardziej efektownie)





pogadaliśmy sobie o samych zapałkach, o tym z czego są zrobione, jak to się dzieję, że poprzez pocieranie odpalają się, ale także o zagrożeniach - np. że zapałki same mogą się bardzo łatwo odpalić i tu mały eksperyment:


mając już wszystkie zapałki wypalone postanowiliśmy zająć się też pudełkiem!
długopisem porobiłam dziurki w pudełku środkowym i Dzidziong wtykał w te otworki zapałki





natomiast Dziabong powciskał zapałki do rurki po długopisie (i tak nie pisał już ;P!)
oraz połączył dwa wąskie brzegi zewnętrznego pudełka zapałek przy użyciu trzech zapałek





a Wy dajecie dzieciom zapałki do rączek...?

1 komentarz:

  1. My z zapałkami nie bawiłyśmy się jeszcze. O ile zrobienie studni podoba mi się i może kiedyś zbudujemy z Dusią to jednak nauka zapalania nie przemawia di mnie.

    OdpowiedzUsuń