środa, 5 lutego 2014

warsztat muzyczny

no i stało się - jesteśmy na półmetku projektu Dziecko Na Warsztat
publikuję dopiero teraz, bo niestety były różne problemy techniczne, ale też kłopoty zdrowotne, eh...


na piąty, styczniowy warsztat wzięta została na tapetę muzyka!
wdzięczny temat, nie ma co ;-)
pomysłów pełna głowa aż puchła, ale...cały styczeń głowy też puchły nam od gorączek, katarów i kaszlów, i spraw różnych innych - eh, niestety... więc wzięliśmy się za warsztat nieco inaczej niż dotychczas ;-)


dzieciongi stały się posiadaczami przefajnej książki "Muzyka świata czyli jak obudzić Leona" autorstwa Anny Kaszubskiej i Justyny Steczkowskiej z ilustacjami Katii Sokolowa-Zyzak

i to właśnie ta książka stała się bazą dla naszego warsztatu!

zaczęliśmy oczywiście od przeczytania...
później oswoiliśmy sobie nazwy z realnym wyglądem instrumentów przy pomocy trójstopniowych kart



jakby ktoś miał ochotę skorzystać z tych kart - instrumenty w większości są wyszukane i dla większości dzieci, a i sporej też grupy rodziców w ogóle nie znane - zatem proszę bardzo się częstować ;-)




spośród tych 11 instrumentów, które próbowały budzić tytułowego Leona, dzieciongi wybrały sobie cztery do dalszych naszych aktywności
a mianowicie:

1. Mongolskie morin chuur

jest niezwykłe dla nas z dwóch powodów - gra się tutaj tylko na 2 strunach! i na końcu gryfu jest rzeźba głowy konia, z którymi związana jest cała historia powstania tego instrumentu - a jak brzmi posłuchacie

nasze morin chuur zrobione zostało głównie z pudełka tekturowego, jednak głowa konia - pełen profesjonalizmy w plastelinowej formie :)



2. Afrykańska djembe

w książce autorka sugeruje, że instrument pochodzi z Senegalu z okolic Dakaru, ale na djembe gra się także w Polsce :) znacie te rytmu? nasze próby zrobienia dużego bębna spełzły na niczym, więc rytmu "kipi kasza, kipi groch" i rytmu serca uczyliśmy się wystukując na garnkach :D poniżej krótki instruktaż kilku rytmów

nasza djembe jak juz pisałam nie wyszła zbyt profesjonalnie... ale jeśli chcecie, możecie zrobić sobie bębenek tak jak zrobiliśmy go my: użyliśmy balonu, puszki (może być opakowanie po jogurcie czy rura) i taśmy klejącej, a potem całość obwiązaliśmy sznurkiem...



3. Chińskie bianzhong

to dzwony z brązu, na których gra się przy użyciu młotka - w książce był bianzhong z 16 dzwonami i jednym młotkiem, ale ten instrument nie ma ścisle określonej liczby dzwonów, a młotków czasem używa się dwóch czy więcej (jeśli tylko gra na instrumencie więcej osób :D) muzyka wydobywana z niego jest naprawdę niezwykła, posłuchajcie:


my, może mało oryginalnie, ale nasze dzwonki do bianzhong zrobiliśmy ze szklanek z wodą, a żeby były to brązowe dzwonki - to płyn został zabarwiony kakao ;-)




4. Australijskie didgeridoo

instrument, który wzbudził chyba największe emocje u dzieciongów - wydaje z siebie bardzo specyficzny dźwięk o niezwykłej barwie, ale też sami Aborygeni swoją tajemniczością i kulturą budują niezwykle specyficzny klimat, który zaintrygował dzieciongi na maksa! a jak Wam pasuje ten instrument...?


nasze domowe didgeridoo powstało z tekturowej rury - po prostu :D ozdobionej mazakami, bo tak chciały dzieciongi, chociaż mój zamysł był inny, ale to przecież ich instrument :)



tytuł książki mniej więcej zarysowuje całą jej idee. "Jak obudzić Leona" to pytanie, które zadaje sobie Babcia  Leona nieustannie poszukująca muzycznego sposobu na wybudzenie wnuczka, przy okazji angażując do tego swoje znajome Babcie z różnych zakątków świata, które to wysyłają z odsieczą instrumenty z ich stron do pokoju ze śpiącym Leonem...
my też stworzyliśmy taka sytuację, w której wybudzaliśmy Leona - Leonem został Tatong, a dzieciongi chóralnie grały na stworzonych instrumentach wybudzając naszego domowego Leona ze snu kamiennego :)




a tu krótkie filmiki z tegoż wydarzenia ;)



pod koniec książki oczywiście udaje się obudzić Leona - u nas także się udało :D
powiem więcej, Leon u nas miał kilka wcieleń - tatong, potem Dziabong, a na końcu Dzidziong, jednak każdego z nich wyciągnęło się spod kołderki, gdyż czekała nas prawdziwa karnawałowa imprezka!

w książce jest piękna metafora muzyki do latających motyli - dlatego też zrobiliśmy sobie maski karnawałowe motyle!
wykorzystaliśmy do tego odrysy naszych dłoni





a potem już tylko szaleliśmy :D
załączyłam płytkę z muzyką do różnicowania dźwięków:
- muzyka z pauzami
- wysokie i niskie dźwięki
- szybkie i wolne tempo
- głośno i cicho
- wesoło i smutno

i nauczyliśmy się podstawowych kroków do dwóch tańców: cha-cha i walc :)
a żeby zaspokoić pragnienie popijaliśmy limoniadę i zajadaliśmy pan de anis - napój i potrawa rodem z Peru, a przepisy w książce "Muzyka świata czyli jak obudzić Leona", którą Wam gorąco polecamy!!!

no i bawcie się muzycznie wszak nadchodząc weekend to ostatki karnawałowe - zatem udanej zabawy!
muzycznie możecie się poinspirować na innych blogach projektu Dziecko na Warsztat:



7 komentarzy:

  1. No i wyszło wspaniale! Gratuluję!

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono... Jestem pod wrażeniem tego jak opraciwaliście te warsztaty :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rewelacyjny warsztat! Podziwiam!
    Na pewno wrócę tu z córką, zwłaszcza do filmików :-)
    Myśmy kiedyś słuchały w necie różnych instrumentów strunowych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję! Tak właśnie pragnęłam, by książka "pracowała" i zarażała entuzjazmem i miłością do świata i muzyki:)
    Anna Kaszubska

    OdpowiedzUsuń