długo nie mogłam ugryźć tematu...
czułam się trochę tak jakbym zrobiła pyszne ciasto z różnymi owocami i chciała spróbować wszystkich owoców w cieście, ale równocześnie zjeść tylko jeden jego kawałek
to okazało się bardzo trudne - za trudne na moją jedną głowę...
ale co dwie głowy, to nie jedna - a trzy! nooo... bo wiadomo przecież, że takich dwóch, jak nas trzech to nie ma ani jednego :D
dlatego rozpoczęliśmy warsztat od...panelu dyskusyjnego ;-)
aż żałuję, że nie mam nagrania, ale była to dyskusja na wysokim poziomie, bardzo merytoryczna, mocno zaznaczająca temat, z której wniosek wyszedł taki, że biologia to nauka o istotach żywych - i na tym oparliśmy nasze poczynania warsztatowe!
podzieliłam warsztat na części (klasyfikacja i anatomia), etapy (zobaczyć, zrozumieć, utrwalić) i zadania (eksperymentalne, dydaktyczne, plastyczne, muzyczne, ruchowe)
...ale co tam będę się rozpisywać, po prostu Wam pokaże :)
co potrzebowaliśmy aby przeprowadzić nasz warsztat?
- ogórków i reszty do ich ukiszenia ;-)
- mleka niepasteryzowanego, jogurtu naturalnego - do mleka dodać łyżkę jogurtu, w ten sposób zamieni się w z zsiadłe mleko po jakiś 3 dniach
- mikroskop (ewentualnie zdjęcia bakterii kwasu mlekowego)
- kataru w nosie i chusteczek - do obserwacji (zbędne, absolutnie!)
- wkładki do butów i bibuła, markery, klej typu magic
- "glut" z mąki ziemniaczanej, pieprzu kolorowego i żółtego barwnika
- glony wakame
- zdjęcia morszczyna - lub morszczyn prawdziwy
- kartki, farby, pasta do zębów, ołówek, brokat, plastelina - do drzew
- nagranie 4 pór Vivaldi'ego
- drożdże piekarskie i całą resztę do zrobienia ciasta na pizzę
- pieczarki i inne składniki pizzy oraz narzędzia potrzebne do krojenia, obrabiania
- kartki, kartoniki, klej, nożyczki, kredki, markery, plastelina i wydruki lub ksero zwierząt, roślin do gier dydaktycznych
- kartki, farby i pędzle - do osi symetrii
- szary papier, ołówek, markery, ewentualnie książki, zdjęcia lub plansze anatomiczne
- kartki i mazaki do dmuchania :)
- szary papier, taśma klejąca, mazaki - do stworzenia podsumowania
warsztat nadaję się dla osób "od przedszkola do Opola" - czyli od 3 wzwyż ;)
bo tematykę można rozciągać i zawężać - gdyż wiele poruszyliśmy obszarów, zobaczcie sami...
a zaczęliśmy od...robienia ogórków kiszonych, by po dosłownie 4 dniach zobaczyć coś takiego:
piana! i do tego ten specyficzny zapach...czyżby smak też się zmienił...?
pytanie nieco retoryczne, gdyż dzieciongi "nie w ciemię bite" i wiedzą, jak to z ogórkami jest ;-)
i zabrały się za ich pałaszowanie
i po chwili ogórków już nie było :D
ale jakoś nie mogliśmy się dopatrzeć istotek, które odpowiedzialne są za to kwaszenie...
wzięliśmy zatem inny skwaszony produkt - mleko zsiadłe i jogurt naturalny
jednak tutaj też nie dopatrzyliśmy się żadnych stworzonek!
choć smak i zapach także wyraźnie kwaskowaty wyczuliśmy...
udaliśmy się do sąsiadów - gdyż mają mikroskop, jednak nie zastaliśmy ich (nadrobimy wizytę i mikroskopową obserwację w tym tygodniu)
zatem poszukaliśmy w sieci i... już wiemy, że za kwaszenie odpowiedzialne są BAKTERIE!
a co kojarzy się dzieciongom z bakteriami...?
no jasne, że choroby! i katary, kaszle, gluty wszelakie...
akurat się tak - nieszczęśliwie składa, że dzieciongi maja katary, zatem...zrobiliśmy obserwację kataralną z chusteczki - wybaczcie, ale foto relacji nie będzie...
nie mniej jednak, pouczające to było ;-)
ta lekcja dała zaznaczyła nam wyraźnie, że są bakterie zagrażające i bezpieczne dla człowieka (i nie tylko)
poszliśmy dalej tym tropem... i natrafiliśmy na kolejną grupę istot - PIERWOTNIAKI
a z nich wybraliśmy sobie dwa, najbardziej charakterystyczne: pantofelka i amebę
pantofelek, jako pierwotniak pozytywny, został przez nas stworzony na bazie...wkładki do butów ;-)
dzieciongi z krepiny dokleiły naszym pantofelkom ich rzęski, dzięki którym się poruszają
ameba, jako pierwotniak negatywny, wywołujący np. biegunkę, został zrobiony z...gluta (ogrzany roztwór wody ze skrobią i barwnikiem)
tym samym udało się zrobić coś na kształt nibynóżek, dzięki którym ameby się przemieszczają
potem nastał czas na zabawę ruchową - pierwotniakową
zamiennie udawaliśmy pływające pantofelki, poruszając palcami dłoni, jakby były to rzęski, i ameby, poruszając się rozciągliwie jak nasz glutowaty portret ;-)
było śmiesznie, naprawdę!
następnie przyszedł czas obiadu
dzisiaj była zupa, do której dorzuciłam wakame, w ramach przedstawienia kolejnej grupy - GLONY (tak naprawdę chromisty - grzybopływki, ale dla potrzeb 5- i 3- latka nazwa glony, jest jak najbardziej akuratna i zrozumiała!)
nie smakowało dzieciongom - ale przypomniało im klimat morski, a to bardzo dobrze, bo przy okazji odszukaliśmy nasze tegoroczne zdjęcia z wakacji, na których robiliśmy zupę z morszczynami - które także do glonów z brunatnic należą!
wakame i morszczyn tak naprawdę należą do grupy protistów, podobnie jak pantofelek czy ameba - jednak chciałam w przystępny sposób przedstawić dzieciongom wszystkie grypy współczesnej klasyfikacji biologicznej - zatem, jakoś z tego wybrnęłam, acz niekoniecznie merytorycznie słusznie ;-)
przed poobiednią drzemką Dzidzionga oddaliśmy się zadaniom stricte plastycznym, tytuł prac: drzewo a 4 pory roku
a o to gotowe prace: pierwsze zdjęcie to Dzidziongowe: wiosna i lato, a na drugiej - Dziabongowe: jesień i zima
jak 4 pory, to oczywiście...Vivaldi!!!
dzieciongi wybrały metodę kontemplacji muzyki...potem dyrygowania...
a potem to już była pełna fantazja i...mamong też się świetnia bawiła udając latającego motylka uciekającego przed osami, i takie tam inne bajki z muzyki ;-)
przyszedł czas drzemki - Dzidziong odpłynał w objęcia Morfeusza, a Dziabong postanowił zrobić ze mną ciasto na pizzę...a jak pizza, to ciasto drożdżowe - a jak drożdże, to kolejna grupa - GRZYBY
oprócz tego, zaskoczył mnie...drożdżową żyrafką - leży w misce, widzicie?
gotowe ciasto poszło leżakować, no i rosnąć oczywście :-)
w tym czasie obudził się Dzidziong i przeszliśmy dalej do działań z grzybami...tym razem na tapecie obróbka pieczarek - do pizzy, rzecz jasna ;-)
dzieciongi wiedzą, że grzyby składają się z nóżki i kapelusza, że przyczepione są grzybnią do podłoża, a kapelusz składa się z gąbki i blaszek...
no, ale trzeba pokroić też inne składniki na pizzę - nie ma co gadać, do roboty!
tak wyglądają gotowe pizze - piękne, kolorowe, a jakie pyszne - mniam, mniam!
tak się skończył nasz pierwszy dzień... postanowiliśmy kontynuować działania następnego dnia...
zatem rano, zaczęliśmy od szybkich gier dydaktycznych: memo, domino, loteryjki, łączenie w zbiory, kolorowanki, łańcuchy i inne... wszystko o zwierzętach i roślinach:
niestety...drukarka mnie zawiodła...zatem część rzeczy rysowałam sama (jak domino "zwierzęta i ich domy" powyżej)
a łączenie w zbiory owoców i warzyw odbyło się wraz z kolorowaniem tychże - bo jakość druku pozostawiała wiele do życzenia :(
prócz tego co na zdjęciach były jeszcze: grzyby jadalne i trujące - wykreślanka do kolorowania, łańcuchy pokarmowe - dobieranka, cykle rozwojowe - układanki i historyjki obrazkowe, zwierzęce mama i dziecko - memo, drzewa, krzewy i ich liście i owoce - loteryjka, ślimak i gąsienica - wyklejanka z plasteliny
wszystko zrobione na bazie wytworów swojej pracy własnej lub materiałów rysunkowych znalezionych w sieci i różnych innych posiadanych w domu, np. takie:
następnie szybka zabawa ruchowa, na orientacje w schemacie ciała własnego i drugiej osoby - czyli klasyczne "głowa, ramiona, kolana, pięty" ze zwiększającym się tempem przy każdym kolejnym pokazywaniu
a później zadanie plastyczne - ale też matematyczne!
czyli próby odpowiedzi na pytanie: gdzie są osie symetrii w biologii ?
prac powstało wiele, bo dzieciongom baaaardzo się sposobało :)
mnie zresztą też!
najciekawsze było to, że sami wymyślali co można odbić - śnieżynka, listek, słoneczko, jabłko, pajęczyna...to wszystko ich pomysły - ja wyszłam jedynie z motylkiem :-)
kolejny etap, bardzo wymagający i szeroki - ANATOMIA!
stworzyliśmy mapy naszych ciał... nie będę się rozpisywać, bo dużo by opowiadać... ale trwało to dosyć długo, dużo rozmawialiśmy, pokazywaliśmy, szukaliśmy, dotykaliśmy, trochę korzystaliśmy ze zdjęć z książek, ale całą część uważam za ogromny sukces!
tu jest ucho rozrysowane ;-) |
a tu zatoki :D |
potem wyszukaliśmy zdjęć rodzinnych różnych i ułożyliśmy je w kolejności od najmłodszego do najstarszego
porównywaliśmy różnicę w wyglądzie, i nie tylko...
a potem bawiliśmy się w zabawę ruchową: rano na 4 nogach chodzi, w południe na 2, a wieczorem na 3 nogach się przemieszcza - hasło (rano, południe, wieczór) wybierała i mówiła ta osoba, która wcześniej najszybciej pokonała trasę na odpowiedniej ilości nóg (jako laski użyliśmy parasolek)
następnie przyszedł czas, że mieliśmy gości...i już pisałam o dino torcie to muszę zaznaczyć, że jak koledzy Dziabonga wyszli, to temat ewolucyjny wciąż w nas żył, a to za sprawą tego rysunku:
oczywiście stało się to podstawą do zabawy ruchowej... gdzie dzieciongi przemieniały się krok po kroku z australopiteka w człowieka współczesnego ;-)
dodaliśmy też nowe prace - ślimaka i gąsienicy, bo dostał Dziabong mazaki dmuchane od BiesówDwóch ;-)
więc stworzyliśmy Biologiczne Drzewo
a to reszta naszych prac, która dumnie zwieńczyła nasz warsztat i będzie z nami czas jakiś jeszcze "ku pamięci"
Koniecznie odwiedźcie inne blogi Mam z projektu Dziecko na warsztat - POLECAM!!!
a już 28 października rusza kolejny warsztat - o tematyce naukowo-eksperymentalnej - ZAPRASZAM!!!
Pantofelek z wkładki do butów śmiechowy :D niezłe skojarzenie :)
OdpowiedzUsuńmi też pantofelek wpadł właśnie w oko, ale w tym właśnie tkwi siła takiego warsztatu, prosty przekaz, pierwsze skojarzenie :)
Usuńbardzo twórczo
OdpowiedzUsuńgratuluję pomysłów
Polegałam przy obserwacji chusteczkowej :). Pełna profeska w podejściu do warsztatu. Oglądałam właśnie Wasz wpis razem z moją córą i mała mi zza ramienia teraz jęczy, że ona też chce strój kostka (kościotrupa) - to sobie narobiłam :)
OdpowiedzUsuńMnóstwo wspaniałych cudownych pomysłów u Ciebie!! Ale masz wyobraźnię super, i dzieci zadowolone, na pewno podpatrzę część Twoich gier i zabaw. Pozdrawiam serdecznie!!
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne, świetne doświadczenia :)
OdpowiedzUsuńNo mogę tylko powiedzieć WOW!!! Widzę, że Dzieciongi nawet pierwszego dnia miały ubranka w temacie ;) - znaczy szkielet i panterka ;)
OdpowiedzUsuńŚwietne! Jestem pod wrażeniem :) Dziękuję za ten i że jesteście w projekcie :)
I już niecierpliwie czekam na następny, za miesiąc!
to nie panterka - tylko krówka ;-)
Usuńa piżamy jakos tak chyba podświadomie wybrałam :D
też się ogromnie ciesze na nastepne projekty :)
Ale dużo tego ;-)
OdpowiedzUsuńPoczytam dokładnie wieczorem :-)
Poczytałam i klaszczę z podziwu: brawo!
UsuńŚwietny warsztat!
:-)
PAntofelki wymiatają!!! ale i całość rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńA jeszcze pytanie z innej beczki gdzie się kupuje taką piżame anatomiczną?
haha...no tak piżama kościotrupowa - świeci w ciemności, a kupiona jakies 2-3 lata temu w HM
UsuńŚwieci jeszcze powiadasz! Idę szperać po allegro...
Usuńdzieki! bardzo mi milo :)
OdpowiedzUsuńdzisiaj wyszedl nieformalny dalszy ciag w postaci teatrzyku wloszczyzny, ktora sie rozbierala do rosolu :D
ubaw po pachy!
sadze, ze warsztat jeszcze z nami troche bedzie... ;-)
ale szalejesz! i zaskakująca ilość grzybów
OdpowiedzUsuńSuper! Pantofelek rewelacja!
OdpowiedzUsuńUwielbiam :D
OdpowiedzUsuńFajne bardzo!
OdpowiedzUsuńWspaniałe - tak dużo pomysłów i inspiracji!
OdpowiedzUsuńJa tez chciałam pantofelka, ale bałam się że mi nie wyjdzie, poza ty wpadłam na ten pomysł za późno:-p
OdpowiedzUsuńAle moc! tyle wiedzy i zabawy. podoba mi się poczucie humoru. będę zaglądać, będę korzystać - córka chce spróbować wszystkiego :)
OdpowiedzUsuńWidzę że nawet strojami dzieciaki tematyką dobrane :) Oczywiście stój szkieleta wymiata. Super@
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się mapa waszego warsztatu zwieńczająca pracowite dzieło :) Pantofelek rewelacyjny :)
OdpowiedzUsuń