wtorek, 19 lutego 2013

animation situation

Dziabong jest chory - nie lubimy tego...oj nie...
najczęstszym zajęciem w takie dni piżamowo-kuracyjno-łóżkowe są książeczki, jakieś gry, ale niestety także bajki z TV czy komuptera, które chore dziecko chłonie jak gąbka, bo jest tak zmęczone swoim stanem, że siedzenie przed ekranem to i tak duży wysiłek...
dziś postanowiłam, że pokaże dzieciongom, że można zrobić swoje własne animacje w bardzo prosty sposób - przy okazji mieliśmy możliwość zaobserwowania, jak prosto jest nasze oko oszukać i sprawić mu złudne wrażenie ruchu i akcji ;-)

1. Pajacyk pocierany - ta forma animacji okazała się u nas najfajniejsza i dzieciongi w obecnej chwili mają już nie jedną o pajacyku, ale już o wielu innych ;)
jednak zaprezentuję Wam pierwowzór, czyli właśnie pajacyka - potrzebny jest jakiś patyczek, ja wykorzystałam taki na szaszłyki drewniany, dwa krążki wycięte z papieru jednakowej wielkości, kredki oraz taśma do sklejenia



2. Rolowana foka - brzmi jak jakiś twórzy mix Bryndala z dawnych audycji w ZETce, ale nie, to nie to ;-)
te formę animacji pamiętam z dzieciństwa, robiły dla mnie takie paseczki nawijane na ołówek mój chrzestny i uwielbiałam w to się bawić, choć tym razem wykorzystaliśmy zbyt krótki pasek chyba, będziemy próbować jeszcze raz, bo wykonanie jest tak samo łatwe, jak i 'pocieranej animacji', a potrzeba: papierowego długiego paska, kredek do rysowania, kredki do rolowania i taśmy do podklejenia kredki z paskiem



3. Książeczka z animacją dwukierunkową - w tym przypadku to jednak ja się najlepiej bawiłam ;)
bo sama narysowałam strony całej książeczki, wymaga to dużej precyzji stąd Dziabong nie mógł tego robić (we wcześniejszych animacjach kolorował moje rysunki), no i niestety ale wybrałam taki rodzaj kartek, których Dziabong, a tym bardziej Dzidziong nie mogli przepuszczać przez palce tak szybko, by uruchomić animowację - dlatego na zdjęciach widać, jak Tatong przewija w palcach książeczkę
ale nie poddajemy się! spróbujemy wykorzystać inny rodzaj papieru i będziemy tak długo testować, aż się uda dzieciongom samodzielnie obsługiwać książeczkami (już mam nawet pomysł, do czego wykorzystać te technikę niebawem-także obserwujcie bloga, bo będzie wpis na pewno ;D!)
wymyśliłam historyjkę prostą, jednak daję ona możliwość obejrzenia dramatu oraz romansu ;-)
wolimy tę drugą historię, dlatego też zamieszczam zdjęcie z jej zakończeniem
dramat - w jedna stronę...

a romans - w drugim kierunku...

...no i Happy End też jest, a co ;-)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz