mam bzika na punkcie SI - integracji sensorycznej
gdyby nie fakt dużych kosztów, już dawno byłabym zapisana na kurs dla trenerów SI (i wiem, że kurs zrobię - świnka skarbonka puchnie ;P)
kiedy studiowałam jeszcze na specjalności psychopedagogika kreatywności to podczas jednych zajęć koleżanka z grupy pokazała jak można wykorzystać popularną zabawę memo, bądź w polskiej wersji po nazwą "super pamięć", w pomoc dydaktyczną przy usprawnianiu słuchu - pozwolę sobie przedstawić Wam ten pomysł i jeszcze kilka, które w sumie utworzą "sensory-memory" - bazując na słuchu, dotyku, węchu i smaku (wzrok sobie odpuściłam, bo do niego odnoszą się klasyczne gry memo, w których wyszukujemy pary obrazków, a zmysł równowagi i czucia głębokiego uznałam za niemożliwy i chyba też niebezpieczny do wykorzystania w przypadku tej gry :D!)
1. Grajo-jajo - tak sobie nazwałam tą grę, którą podpatrzyłam na zajęciach, czyli wykorzystanie opakowań plastikowych po jajkach-niespodziankach, do których wsadzamy parami jakieś coś, dzięki czemu po zamknięciu pojemniczka i potrząśnięciu nim, usłyszymy charakterystyczny dźwięk, i do niego szukamy drugiego pojemniczka, który wydaje identyczny odgłos
Kiedy dziecko uzna, że znalazło parę, może pojemniczki oba otworzyć i sprawdzić wzrokowo czy faktycznie jest tam to samo w obydwu wsadzone.
fajne? mnie się wydaję, że bardzo fajne :-)
2. Blaszki-macaszki - nazwa wyszła mi strasznie śmieszna, ale dotyczy ona gry memory bazującej na zmyśle dotyku, bo tworzymy pary z blaszek (takich jakie przyklejają alternatywne firmy korespondencyjne do listów) i różnych faktur, jak np.: resztki wykładzin, korek, folia z bąbelkami, folia PCV, filc, itd.
ja wykorzystałam przede wszystkim resztki wykładzin, z których zrobiłam klasy, wczoraj Wam prezentowane.
W tej zabawie konieczne jest zasłonięcie oczu bądź umieszczenie blaszek w ciemnym worku, do którego dziecko wkłada obie dłonie i po znalezieniu pary wyjmuje ją na zewnątrz - jest to niezbędne by dziecko mogło poznawać i szukać par używając wyłącznie zmysłu dotyku (może to być dla dziecka trudne do przyjęcia i ciężkie do wykonania, ale warto pamiętać, że to ma być zabawa, i nic tu nie jest na siłę ani z obowiązku!)
3. Śmięch-węch - kolejna szalona nazwa! jest to gra, w której wykorzystujemy małe opakowania - w moim przypadku wykorzystałam opakowania po popularnym leku homeopatycznym - i do środka wsadzamy jakiś 'zapach', pochodzący z np.: perfum, przypraw, innych kosmetyków. Odradzam by były to zapachy owoców lub innych nietrwałych przedmiotów spożywczych, gdyż ich zapach się zmieni, no krótko mówiąc zepsuje się, bo zgnije lub sfermentuje ;-)
ja bazowałam przede wszystkim na przyprawach takich jak: cynamon, imbir, papryka, goździki, kminek oraz ziołach suszonych: tymianek, bazylia, oregano, majeranek, itd.
Pojemniczki są dosyć wąskie, ciężko zatem dostrzec dziecku podobieństwo wzrokiem, natomiast przydatne jest oznaczenie sobie od spodu par zapachów np.różnymi kolorami.
4. Cudaki-smaki - muszę tutaj zaznaczyć, że jeśli ktoś chciałby te zabawę przeprowadzić w grupie dzieciongów, to może to zrobić jedynie za zgodą ich rodziców lub opiekunów prawnych, gdyż podawanie do jedzenia/picia samowolnie czegokolwiek jest zabronione!
ok - to tyle tytułem wstępu, a wracając do sprawy - ja proponuję by przeprowadzić to poprzez przygotowanie szklanek z wodą doprawioną dla zdominowania smakiem: słodkim (cukier, miód), słonym (sól, sos sojowy), gorzkim (kawa, kakao), kwaśnym (cytryna, pigwa), umami (sos rybny, pomidor), ostrym (papryka chilli, pieprz).
Z punktu widzenia biologicznego nie istnieje smak ostry (nie mamy takich receptorów smakowych), jednak jest on wyczuwalny i da się go odróżnić dlatego można go użyć do gry.
Szklanki dobrze by były kolorowe, jeśli woda mocno pachnie i widać różnice w kolorze - można dziecku założyć opaskę na oczy, lub osłonić szklanki folią, a do próbowania smaków wody użyć słomek.
Dziabong i Dzidziong dostali po jednej szklance - więc zamiast memo wyszła nam zabawa w rozróżnianie smaków (reszta szklanek była brudna - wstyd się przyznać ;P)
Super :)
OdpowiedzUsuń