a wszystko zaczęło się od takiej o to ilustracji, którą dzieciongi wyciągnęły z mojej teczki z materiałami do zajęć w przedszkolu...
no i samo potem się potoczyło ;-)
wielka dyskusja na temat które dziecko jest ubrane odpowiednio do pogody, jak się czują, któremu zimno, co to jest "gęsia skórka", itd...
następnie dałam Dziabongowi i Dzidziongowi modele główek fryzjerskich i na nich odbył się trening zakładania czapek i szalików
później trochę podramowaliśmy - na sucho ubieraliśmy się w zimową odzież: spodnie-ochraniacze na szelkach, wysokie buty (sznurowane, ze suwakiem i rzepami - wypasione takie ;P!), kurtka zapinana na suwak i napki, szalik, czapka i rękawiczki
jestem praktykiem, ale teoretyczne podstawy też znam, więc a co - napisze: rozbudzanie kreatywności i wyobraźni, pobudzanie do ekspresji ruchowej, przekraczanie linii środkowej ciała, usprawnianie orientacji w schemacie ciała i kierunków - lewa, prawa, góra, dół, przód, tył... ale przede wszystkim dobra zabawa :-)
ja pokazywałam, dzieciongi naśladowały, a Tatong robił foty:
i ostatnim elementem naszych porannych zabaw tematycznych, było wyszykowanie misia na zimowe szaleństwo!
i tu także wspomnę o teoretycznym aspekcie tej zabawy: usprawnianie motoryki - dużej i małej, przekraczanie linii środka, wspomaganie koordynacji ruchowej oraz percepcji wzrokowej, udoskonalanie umiejętności z zakresu samoobsługi
najpierw zebraliśmy potrzebną odzież (nasz miś ma dość pokaźne stópki, więc trudno - na spacer musi się wybrać w paputkach babcinkowych ;P), a następnie ubraliśmy misia - zobaczcie, jak Dziabongowi i Dzidziongowi poszło:
MIŚ GOTOWY DO JAZDY NA PUPOLOCIE :) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz