jestem za to bardzo wdzięczna!
to w wielkim stopniu właśnie dzięki im, mam takie podejście do kultury dzisiaj...
i na przykład takie wyjście do muzeum, nie kojarzy mi się z rutynową, oklepaną praktyką szkolną i to, co dziś robiliśmy z dzieciongami jest dowodem na to, że można pójść do muzeum i naprawdę dobrze się bawić ucząc, ale też ucząc się bawić :)
zabrałam Dziabonga i Dzidzionga do Muzeum Narodowego w Warszawie - jesteśmy tu częstymi gościmi, zwłaszcza we wtorki (bezpłatny wstęp)
dzieciongi mają ulubione obrazy, jednak dzisiaj skupiliśmy się na jednej salce, w której chłopcy stworzyli swoje impresje dotyczące tego, co widzieli (lub czego nie widzieli ;-)!)
w tle "Raj" i "Noe i zwierzęta" |
poważne rozmowy o dziele twórczym |
"Mamo, czy ten na obrazie to też Noe?" |
w tle ściana z obrazami, które inspirowały Dzidzionga, jeden widać z psem atakującym żurawia, drugiego nie ma jednak wymowny tytuł mówi wszystko: "Pies i ubity dzik" ;-) |
a o to same prace:
autor: Dzidziong tytuł: "Wieloryb - bo go tu nie ma" |
autor: Dzidzong temat: "Pies i ubity dzik, ale przede wszystkim to kreeeeew" (niewiele widać, ale też taki jest sam obraz) |
autor: Dziabong temat: "Wielbład, żuraw, lwiątko i drzewo ze spadającą papugą z 'Raju', ale też Noe - bo go na obrazie brakuje" |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz