potrzebowaliśmy:
- bryłki lodu
- garnuszka
- soli
- pokrywki do garnuszka
- palnika ;-)
zaczęliśmy wczoraj, wyjęliśmy bryłkę lodu wsadziliśmy do garnka, posypaliśmy solą i...
(ostatnie zdjęcie zrobione przed destrukcją aparatu :(...) |
po jakimś czasie zobaczyliśmy co się stało - to nic innego jak dyfuzja, a wygląda to mniej więcej tak:
następnie zostawiliśmy lód do całkowitego roztopienia się przez noc i rano, zobaczyliśmy samą wodę!
gdzie nasz lód? gdzie nasza sól?
lód to od razu dzieciongi wiedziały, że jest, ale zmienił postać - na wodę, bo jest w domku zbyt ciepło, aby utrzymał się lód
ale gdzie ta sól...? bryłka lodu była zrobiona z zamrożonej wody źródlanej i dlatego pozwoliłam skosztować wody Dziabongowi i Dzidizongowi i...cóż to? woda jest słona! zatem sól rozpuściła się (tu można by też powiedzieć coś o solwatacji, jednak przydałby się mikroskop, przez szkło powiększające nie dojrzeliśmy atomów soli otoczonych przez cząsteczki wody ;D)
zatem chcemy odzyskać sól, i sprawdzić jak woda zamienia się w gaz...
postawiliśmy garnuszek przykryty pokrywką na palniku i doprowadziliśmy wodę do wrzenia, następnie skręciliśmy gaz i zdjęliśmy pokrywkę, teraz widzimy parę wodną, czyli woda zmieniła swój stan skupienia z cieczy na gaz
a co z solą...? po długim czasie...trwało to cały dzień! najpierw na palniku, potem pod kaloryferem, ale ostatecznie przelaliśmy do szerokiego i płaskiego pojemnika z ciemnym dnem (można też wyłożyć ciemną kartkę papieru) i wsadziliśmy to do piekarnika na 50 stopni i... mamy! sól się skrystalizowała, a cała woda wyparowała :-)
tym iście naukowym akcentem zakończyliśmy nasz projektong ZIMA - jeszcze jego małe powtórzenie w formie książeczkowej oraz cień, który pojawi się na wzrastający nowy projektong, o którym już jutro napiszę :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz